Na kilka lat przed śmiercią teść pana Roberta wyjawił, że gdzieś na terenie ich posesji zakopano zamordowanego żołnierza armii radzieckiej. W trakcie powodzi ziemia pod warsztatem opadła o ponad pół metra, ukazując kość udową i szczątki munduru. Od tamtej pory pan Robert bezskutecznie starał się o ekshumację zakopanego pod podłogą żołnierza.
– Czasami się zastanawiam, ile jeszcze mogło być takich historii, ile ludzi mogło, ale bało się o nich opowiedzieć – mówi Robert Ciszek z Głubczyc.
Dom przy ul. Powstańców Śląskich, w którym mieszka mężczyzna, pod koniec II wojny światowej zajmowali oficerowie radzieccy. W budynku naprzeciwko na parterze była restauracja Syrenka, którą prowadzili państwo Sadowscy, przyjechali prawdopodobnie z Warszawy. Ponieważ mieszkali na zapleczu, nie mieli łatwego życia z żołnierzami radzieckimi, którzy często odwiedzali restaurację, a gdy była zamknięta, żądali, by ją dla nich otworzyć.