Rostysław Osypenko postanowił dołączyć do ukraińskiej armii bez żadnego doświadczenia. Jako sanitariusz znalazł się w Bachmucie. "Rosjanie szturmowali nas przez cały dzień. A potem nastąpił nalot. Nie miałem nawet czasu, by zrozumieć, co się stało. Znalazłem się pod ziemią. Po ok. pięciu czy sześciu godzinach przebywania pod ciałami moich towarzyszy zacząłem zdawać sobie sprawę, że tylko cud może mnie uratować" — opowiada Rostysław w rozmowie z portalem Sestry.
Rostysław Osypenko, dziś 33-latek, urodził się w Kijowie. Studiował informatykę, ale na drugim roku porzucił uczelnię, by zarabiać pieniądze. Przed wojną miał własny biznes — kawiarnię. Kiedy Rosjanie zaatakowali jego kraj, poszedł na front bez żadnego przeszkolenia bojowego i został sanitariuszem. Rostysław jako jedyny ze swojego oddziału przeżył atak w jednym z najtrudniejszych sektorów bitwy o Bachmut.
Podczas naszej rozmowy w kawiarni goście przy sąsiednich stolikach rozglądali się, słuchając z zapartym tchem jego niesamowitej opowieści: