Powołanie przez premiera Instytutu Strat Wojennych byłoby dobrą wiadomością – gdyby miało miejsce pięć lat temu i gdybyśmy dzisiaj mogli mówić o wymiernych skutkach pracy tego gremium. Jednak po sześciu latach rządów PiS i bezwstydnego grania tematem reparacji oraz mamienia tą perspektywą opinii publicznej jest to jedynie groteskowe. A może nawet niesmaczne.
Jedno trzeba sobie powiedzieć jasno: Polska poniosła w czasie wojny straty gigantyczne, zresztą nie tylko ze strony Niemiec, ale też Związku Sowieckiego, o czym politycy PiS jakoś uparcie milczą, tak jakby nasz kraj złupili jedynie nasi zachodni sąsiedzi. Za te straty nigdy nie otrzymaliśmy należnego nam odszkodowania. Nigdy też nie zostały one systematycznie i przekonująco wyliczone. Wszystko to prawda.
Jednak funkcjonujemy w określonej rzeczywistości politycznej i prawnomiędzynarodowej, a PiS od 2015 r. cynicznie gra na niewiedzy własnego elektoratu, opowiadając bajki o tym, jakie to pieniądze wyegzekwujemy od Niemiec.