Leków przeciwko grypie brakuje do tego stopnia, że nie ma ich nawet w szpitalu przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. - Nie szczepimy się, a potem grypa nas zaskakuje, jak zima drogowców - tłumaczy problemy Kamil Furtak, wiceprezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej
Pani Dagmara pojechała do szpitala przy ul. Koszarowej w piątek przed południem.
- Córka miała objawy grypy, wymiotowała, nie dało się zbić gorączki paracetamolem. Słyszałam o przypadkach poważnego odwodnienia małych dzieci, które ciężko przechodzą grypę. Nie chciałam ryzykować - mówi wrocławianka.
Brakuje leków na grypę we Wrocławiu. "Szpital nie będzie leczyć"
Okazało się, że oprócz grypy jej córka ma też mykoplazmę i zmiany w płucach. Obydwie zostały w szpitalu na weekend. Dziewczynka dostała kroplówkę i antybiotyki. Leki pomogły. W poniedziałek dowiedziały się, że niedługo zostaną wypisane do domu.