W Budapeszcie tysiące obywateli zgromadziło się w proteście przeciwko upolitycznieniu mediów publicznych. Demonstranci podczas strajku zorganizowanego przez opozycyjną partię TISZA domagali się zakończenia działalności określanej jako "fabryka propagandy". W odpowiedzi państwowa telewizja MTVA oskarżyła liderów protestu o tworzenie uzbrojonych oddziałów.
W sobotę po południu kilka tysięcy osób zebrało się przed siedzibą państwowej telewizji MTVA. Lider centroprawicowej partii opozycyjnej TISZA (Tisztelet es Szabadsag – Szacunek i Wolność) Peter Magyar odczytał i nakleił na drzwiach wejściowych do budynku nadawcy 16 postulatów, w których m.in. domaga się przywrócenia prawdziwych mediów publicznych.
— Mamy już dość złośliwości, kłamstw, propagandy, nasza cierpliwość się wyczerpała — powiedział Magyar do tłumu. Demonstranci żądali m.in. likwidacji "fabryki propagandy" i przywrócenia prawdziwych mediów publicznych, a także natychmiastowego zwolnienia szefa MTVA Daniela Pappa. — Dzisiejsze media publiczne na Węgrzech to międzynarodowy skandal. Mamy już dość – powiedział 43-letni lider opozycji.