Rząd Nicolasa Maduro traci jeden z gwarantów utrzymania się przy władzy. Bez poparcia armii szybki upadek reżimu wydaje się nieunikniony.
W ubiegły weekend ulice Caracas i innych największych miast Wenezueli znów wypełniły wielotysięczne demonstracje antyrządowe.
Największa z nich, zorganizowana w stolicy kraju i mająca przerodzić się w manifestację poparcia dla samozwańczego tymczasowego prezydenta Juana Guaidó, zgromadziła w swoim punkcie kulminacyjnym ponad ćwierć miliona osób. Jednak to nie kolejny akt obywatelskiego sprzeciwu może okazać się decydujący w procesie odsunięcia Nicolasa Maduro od władzy.
Fala antyrządowych demonstracji
Wszystko wskazuje bowiem na to, że od reżimu ostatecznie dystansują się wenezuelskie siły zbrojne. Do tej pory dowódcy wojsk lądowych i lotnictwa jednoznacznie deklarowali bezwarunkowe poparcie dla reżimu Maduro, a urzędujący minister obrony Vladimir Padrino López zapowiedział dwa tygodnie temu, że opozycyjni liderzy są jedynie „uzurpatorami”, których próby przejęcia władzy zostaną przez armię natychmiast storpedowane. W ramach demonstracji siły nakazał też aresztowanie 27 członków Gwardii Narodowej, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo swoim przełożonym i otwarcie poparli Juana Guaidó. Represje wobec krytyków władzy w siłach zbrojnych miały przybrać na sile w kolejnych dniach, ale wstrzymała je fala antyrządowych demonstracji.