Wizytę Jarosława Kaczyńskiego w Gliwicach zabezpieczało 238 policjantów. Wśród nich był wiceszef śląskiej policji, którego pytano, dlaczego ludzie nie mogą swobodnie przechodzić ulicą. - Nie wiem - mówił im inspektor Dominik Łączyk. Podobno marzy o tym, żeby zostać komendantem wojewódzkim. Gdziekolwiek.
Jarosław Kaczyński był przekonany, że niedzielne spotkanie ze zwolennikami PiS odbywa się na uczelni. Organizatorzy już w trakcie rozmowy, uświadomili mu, że znajduje się w gliwickim kinie Amok. W tym czasie przed budynkiem odbywały się dwa zgłoszone zgromadzenia. W jednym udział wzięło kilku zwolenników rządów PiS, w drugim kilkudziesięciu przeciwników. To były głównie kobiety, które były zbulwersowane wypowiedziami lidera partii rządzącej o „dawaniu w szyję". Ten protest przebiegał w spokojnej atmosferze, nie było gwizdania, wulgaryzmów, nie używano też megafonów. Uczestnicy rozwinęli tylko transparenty z hasłami „Będziesz siedział", czy „Program kraj w ruinie zrealizowany". Nikt nie dążył do konfrontacji ze zwolennikami władzy. Nie doszło do żadnych ekscesów.