- To, co ma miejsce w Wielkiej Brytanii, jak w soczewce spaja wszystkie problemy społeczeństwa. To czynnik głęboko zakorzeniony, który teraz daje ujście. Nie da się sprowadzić zamieszek wyłącznie do akcji skrajnie prawicowych bandytów - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską analityk ds. międzynarodowych Bartłomiej Kot.
Przez Wielką Brytanię przetacza się fala przemocy w związku z głośnym zabójstwem kilku dziewczynek przez nożownika o rwandyjskich korzeniach. W ciągu kilku dni aresztowano prawie 400 osób. Kilka krajów zdecydowało się wydać ostrzeżenia dla podróżujących na Wyspy. O analizę ostatnich wydarzeń poprosiliśmy analityka ds. międzynarodowych, specjalistę od polityki Wielkiej Brytanii Barłomieja Kota.
- Premier Keir Starmer określił to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii mianem "skrajnie prawicowego bandyctwa" i do tego też sprowadza całą tę historię w swojej retoryce politycznej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską analityk. W ocenie naszego rozmówcy to jednak spłycenie problemów, które od lat kumulują się w społeczeństwie brytyjskim - mówi nasz rozmówca.