"To informacje niejawne" - tak Ihor Kłymenko, szef MSW Ukrainy, ucina dyskusje o liczbie poborowych, którzy uciekli z kraju od wybuchu wojny. Dla armii rozpaczliwie potrzebującej rekrutów to problem, dla nieuczciwych urzędników szansa na zarobek.
W lasach fotopułapki i pojazdy z głowicami optoelektronicznymi, w powietrzu drony, samoloty i śmigłowce - tak Straż Graniczna monitoruje Cisę. Rzeka na 62-kilometrowym odcinku jest granicą pomiędzy Ukrainą a Rumunią. Podstawowy cel to utrudnienie nielegalnego przekraczania granicy.
Poborowi, którzy chcą uniknąć wcielenia do armii, wybierają ten rejon, choć nie należy do najbezpieczniejszych. Uciekają na pontonach, materacach, a nawet wpław. Niektórzy giną - pogranicznicy obydwu krajów wyłowili już ponad 30 ciał.