Polski rząd celowo wymyślił taki system starania się o wizy pracownicze, by wyłudzić od chętnych tysiące dolarów - uważają aktywiści z Ugandy. O "mafii wizowej" i ostrzeżeniach wysyłanych do MSZ publicznie informował też szef Polsko-Arabskiego Klubu Społeczno-Gospodarczego.
W maju w Ugandzie wybuchł skandal związany z polskimi wizami pracowniczymi, które można uzyskać w najbliższej ambasadzie RP w kenijskim Nairobi. Ponad 200 osób zostało oszukanych i teraz oskarżają polski rząd, że wraz w urzędnikami z placówki w Nairobi oraz pośrednikami załatwiającymi wizy stworzyli system, by wyłudzić od nich tysiące dolarów.
Dzięki temu, że poszkodowani zgłosili się do Kwikrizy Bruce’a, znanego ugandyjskiego konsultanta ds. przeciwdziałania oszustwom wizowym, dokładnie wiemy, jak w praktyce działał system haraczów związanych ze zdobywaniem polskich wiz pracowniczych. O sprawie wie też prof. Ephraim Kamuntu, konsul honorowy Polski w Kampali oraz były minister sprawiedliwości i spraw konstytucyjnych Ugandy. Ale po kolei.