Nie podano, ilu konkretnie ich było, ale według rosyjskich dziennikarzy serwisu Astra, wszyscy zdolni do noszenia broni mężczyźni ze wsi Znamiensk w obwodzie kaliningradzkim zostali zmobilizowani. Trafili na front pod Swatowe - opisywany jako "rzeźnia rosyjskich mobików". Zginęła połowa oddziału. 38-letni mieszkaniec wsi zadzwonił do rodziny, prosząc, aby próbowali wyciągnąć go z piekła, póki jeszcze żyje.
W liczącej 4 tys. mieszkańców wsi Znamiensk (niecałe 40 km od granicy z Polską) wojenno-patriotyczne fanfary umilkły po 16 dniach od ogłoszenia mobilizacji. To wtedy okazało się, że zmobilizowani mężczyźni, wbrew zapewnieniom urzędników o profesjonalnym szkoleniu wojskowym, już są na froncie pod Swatowe. To rejon wyjątkowo zaciekłych walk w obwodzie ługańskim.
- Po prostu wypełniają nimi okopy, używają ich jak mięsa, jak żywych tarcz. Dopiero gdy wojska ukraińskie zmęczą się strzelaniem do zmobilizowanych, do walki mają ruszyć zawodowi rosyjscy wojskowi, odpoczywający na trzeciej linii okopów - Irina, siostra 38-letniego wiejskiego mechanika, opisuje reporterom Astry sytuację zmobilizowanych kaliningradczyków.