Wojna oczami dziecka wygląda zupełnie inaczej niż obrazy, które nasze, powojenne pokolenia oglądają na ekranach kin czy telewizorów. Marta Szykuła z podzamojskiej wsi w 1939 r. miała cztery lata. Po prawie 80 latach postanowiła spisać pamiętnik. Poniżej kilka niewielkich fragmentów.
Mając 83 lata, postanowiłam uwolnić się od smutnych i trudnych przeżyć z lat dziecięcych, które są ze mną całe życie. Im więcej mam wolnego czasu, tym trudniej wyleczyć serce i duszę z przeżyć mojego dzieciństwa.
Zdaję sobie sprawę, że tylko starsze pokolenie jest w stanie w to uwierzyć i zrozumieć przekaz moich wspomnień. Dla młodych będzie to smutna bajeczka, którą babcia wymyśliła z nadmiaru wolnego czasu. Ale może ta babcina historia poruszy serca młodych ludzi i choć na chwilę zatrzymają się w tamtym czasie.
Czy to możliwe, by to przeżyć?
Dąbrowa
(…) Urodziłam się 11 maja w roku 1935, jako czwarta córka Józefy i Władysława w małej i biednej miejscowości Dąbrowa, powiat Zamość. Nasza wieś liczyła 21 małych gospodarstw. (...) Moja przyszła mama mając 16 lat wyszła za mąż za 25-letniego, przystojnego mężczyznę. Oboje biedni. Tata pochodził z sąsiedniej miejscowości Łabuńki. Był półsierotą, podobnie jak mama.