Rosjanie szykują się na ukraińskie ataki rakietowe - zaczęły spekulować media po tym, jak Kreml wzmógł ochronę Moskwy i rozmieścił systemy obrony przeciwlotniczej S-400. Analitycy nie wierzą jednak w to, że Ukraina zaatakuje stolicę okupanta. - Chyba że celem miałby być sam Putin. - ocenia gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski.
Moskwa jest pod nadzorem wojska obrony przeciwrakietowej. W sylwestrową noc miało być tam około 2 tys. żołnierzy. Do 7 stycznia, czyli do świąt Bożego Narodzenia obrządku wschodniego, dowództwo planowało wezwać ich aż ok. 20 tys. Teraz, m.in. na terenie należącym do Akademii Rolniczej im. Timiriaziewa i w pobliżu parku Sokolniki, w tym niedaleko budynków mieszkalnych, zostały rozmieszczone systemy obrony przeciwlotniczej S-400 - informowało 14 stycznia Radio Swoboda. Według przypuszczeń niektórych analityków, systemy mogą zabezpieczać lotnisko wojskowe w Szczołkowie (ok. 35 kilometrów na północny wschód od Moskwy).