Przedsiębiorcy zatrudniający pracowników - żołnierzy WOT nie tylko muszą akceptować ich absencję, ale również nie są w stanie uzyskać od wojska rekompensat za ich nieobecności w pracy i wynagrodzenie, które w tym czasie muszą im wypłacać. Po kilka lat czekają na pieniądze, bo wojsko odmawia wypłat, dopóki żołnierz jest w służbie czynnej. Zdaniem prawników, przepisy wymagają pilnej zmiany.
Każdy, kto skończył 18 lat może wstąpić do Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT), czyli terytorialnej służby wojskowej (TSW). „Terytorialsami”, jak sami się nazywają, zostają więc nie tylko uczniowie techników czy studenci, ale także osoby na co dzień pracujące w zakładach pracy. Tych ostatnich, czyli żołnierzy-pracowników, jest w TSW ponad 64 proc., co – jak poinformował nas płk Marek Pietrzak, szef Oddziału Komunikacji Strategicznej, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej - stanowi blisko 17 tys. żołnierzy z ponad 26 tys. wszystkich żołnierzy pełniących TSW.
Do redakcji Prawo.pl zgłaszają się pracodawcy, którzy nie mogą odzyskać od wojska zwrotu kosztów za żołnierza-pracownika. Bo choć przepisy przyznają im prawo do rekompensaty, to jednocześnie te same regulacje sprawiają, że jej uzyskanie je praktycznie niemożliwe. Powodem jest niejasna procedura i przepisy, które pozwalają ubiegać się o rekompensatę dopiero po zakończeniu służby czynnej żołnierza-pracownika. A ta może trwać od roku do sześciu lat, i może być przedłużana na kolejne okresy. Pracodawca może nawet nie wiedzieć, czy żołnierz-pracownik przeszedł już do rezerwy, czy nadal służy. Zwłaszcza, gdy w tzw. międzyczasie sam odszedł z pracy.