Mieszkańcy nadbużańskich miejscowości skarżą się, że wojskowe ciężarówki rozjeżdżają im drogi i łąki. – Karetka do nas nie dojedzie – obawiają się. Władze samorządowe interweniują w Ministerstwie Obrony Narodowej.
– Jest gorzej niż w końcu lat 80-tych, gdy kupiliśmy tutaj dom – opowiada Lech Ścibor-Rylski z Kodnia. – Po powodzi w 2013 roku razem z sąsiadem rozrzuciliśmy w najgorszym miejscu kilkadziesiąt ton gruzu, a gmina dała wywrotkę piachu. Teraz te wszystkie nasze starania poszły na marne – denerwuje się pan Lech.
Wojskowe pojazdy rozjeździły bowiem błoto do tego stopnia, że droga do jego posesji jest teraz nieprzejezdna. – A dodatkowo, gdy chwycił mróz, nie da się nią jechać ze względu na ogromne koleiny – przyznaje mieszkaniec i obawia się najgorszego. – Przecież nie dojedzie do nas karetka, ani straż pożarna czy służby energetyczne. A każda wyprawa do sklepu w Kodniu to kilkukilometrowe brnięcie po błocie – zauważa. – Nie wspominając o listonoszu – dodaje nasz rozmówca.