Wojsko zgubiło ładunek min przeciwpancernych, wystarczający do zniszczenia dwóch wieżowców. Przez blisko dwa tygodnie krążyły po Polsce w wagonie PKP. Kiedy zaczęło się szukanie winnego, samobójstwo popełnił szeregowy żołnierz. Jego koledzy wiążą tę śmierć bezpośrednio ze sprawą. Bezkarni pozostają za to wysocy oficerowie najważniejszych instytucji wojskowych.
W czwartek przed południem Radio Zet informuje o dymisji szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych gen. dyw. Artura Kępczyńskiego. Nie podaje dlaczego. Po południu Wirtualna Polska dodaje, że powodem odwołania generała było zaginięcie kilkudziesięciu min przeciwczołgowych. Onet opowiada całą tę historię.
Jest 3 lipca 2024 r. O godz. 17 tego dnia z wojskowego składu amunicji w Hajnówce w woj. podlaskim wyrusza jeden z trzech pociągów, które mają przewieźć łącznie ponad tysiąc ton min przeciwpancernych na zachód Polski. W podobnym składzie amunicji w Mostach pod Szczecinem, do którego zmierza pociąg, toczy się normalne życie. Nic nie zapowiadało katastrofy, która zakończy się samobójstwem żołnierza, próbą samobójczą innego oraz szeregiem prokuratorskich zarzutów.