Mają 1,3 tysiąca kilometrów granicy z Rosją i tylko 5 milionów obywateli. Nie kupują broni na wczoraj, nie zwiększają wojska. - To chyba nie jest w naszej naturze panikować czy się bać. No i nie wydaje mi się, żeby można było z pewnością powiedzieć, że zostały nam dwa czy trzy lata do konfrontacji z Rosją - mówi Gazeta.pl Pekka Haavisto, były szef fińskiego MSZ.
Pekka Haavisto jest politykiem fińskiej Partii Zielonych. Po raz pierwszy zasiadł w parlamencie Finlandii w 1987 roku, w którym jest do dzisiaj z przerwą w latach 1995-2007 na pracę w ONZ. Trzykrotnie startował w wyborach prezydenckich, ostatni raz w 2023 roku, przegrywając nieznacznie w II turze. W latach 2019-2023 był szefem fińskiego MSZ i to pod jego kierownictwem Finlandia wynegocjowała członkostwo, a potem wstąpiła do NATO. Aktualnie zasiada w Komisji Spraw Zagranicznych fińskiego parlamentu.
Obawia się pan wojny z Rosją? Rakiet spadających na Helsinki?
Nie. Takie martwienie się i strach raczej nie są w naszej fińskiej naturze. Myślimy raczej realistycznie niż emocjonalnie. Mamy nadzieję na najlepsze, ale szykujemy się na najgorsze. Na przykład od dekad budujemy i utrzymujemy całą sieć schronów dla ludności, które mogą przyjąć choćby całą populację Helsinek. Odwiedzający nas zagraniczni goście zazwyczaj byli zdziwieni, kiedy im to pokazywaliśmy, ale dla nas to normalne. Być przygotowanym. I to się nie zmieniło od zimnej wojny. Nawet w latach 90. nie doszło do istotnego rozprężenia w tej kwestii.