Kreml wysłał na front wielu skazańców, kusząc ich obietnicą ułaskawienia. Teraz zaczyna odczuwać skutki swojej decyzji — przestępcy wracają do Rosji i biją, gwałcą oraz zabijają mieszkańców. Od czasu agresji na Ukrainę rosyjskie sądy skazały co najmniej 192 żołnierzy lub rekrutów za przestępstwa z użyciem przemocy. Władze w Moskwie wydają się jednak nie przejmować tym problemem. Co innego Rosjanie.
Rosyjskie media coraz częściej publikują informacje o "tragicznych przypadkach przemocy domowej", której dopuszczają się mężczyźni wracający z frontu w Ukrainie. Rzecznik prasowy rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow, zapytany o tę sprawę, zaprzeczył, jakoby Kreml odnotował jakieś niepokojące statystyki dotyczące przestępczości zmobilizowanych.
Stwierdził, że Władimir Putin uczestniczył niedawno w radzie ministerstwa spraw wewnętrznych i "tego rodzaju przemoc sposób nie pojawiła się wśród tematów budzących niepokój".