Współpracownicy woleli się mu nie sprzeciwiać w obawie przed utratą posady. "To zdemoralizowany typ" - ujawniają w rozmowie z dziennikarzami.
Nie było łatwo się do niego dostać. Współpracownicy mówią o komunistycznym stylu pracy rzecznika MON. Pod jego gabinetem miały ustawiać się kolejki interesantów. Tekst, który ukazał się w czasopiśmie "Sieci" wspomina o wysokich rangą wojskowych, którzy w żenujący sposób czekali nawet kilka godzin na "audiencję" u Bartłomieja W.