Wstępu do lasu w Kuźni Raciborskiej, w miejscu gdzie we wtorek (8.10) doszło do niekontrolowanego wybuchu pocisków artyleryjskich z czasów II wojny światowej, w wyniku którego zginęło dwóch saperów, a czterech kolejnych zostało rannych, w tym dwóch poważnie, pilnuje nadal żandarmeria wojskowa. Śledztwo Przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Owiane jest tajemnicą. Jednak jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, saperzy zamiast wywieźć odkryte w lesie ładunki, prawdopodobnie postanowili zdetonować je na miejscu, w kuźniańskim lesie. Wówczas doszło do tragedii.
Wybuch bomby w lesie w Kuźni Raciborskiej. Czy saperzy zamiast wywieźć pociski detonowali je w lesie?
Dziś (9.10), o godzinie 9 lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu poinformowali o stanie jednego z żołnierzy, który został ciężko ranny podczas rozbrajania niewybuchów w Kuźni Raciborskiej. Jego stan nadal jest bardzo ciężki.