- Żołnierz jest w skrajnie ciężkim stanie, zagrażającym życiu. Doznał urazu twarzoczaszki. Rokowania są niepewne. Należy liczyć się z każdym scenariuszem - mówi neurochirurg o jednym z sześciu saperów, poszkodowanych we wtorkowej eksplozji w lesie w Kuźni Raciborskiej. W sumie czterech żołnierzy trafiło do szpitali. Dwóch kolejnych żołnierzy nie żyje i, jak przekazuje prokuratura, nie można dotrzeć do ich ciał.
Terenu w lesie w Kuźni Raciborskiej, gdzie we wtorek doszło do tragedii, strzeże Żandarmeria Wojskowa. Do miejsca eksplozji można zbliżyć się najwyżej na kilometr. Policja nie udziela żadnych informacji. Na miejscu pracują prokuratorzy.
- Mogę tylko potwierdzić, że były to pociski artyleryjskie i że było ich pięć - mówi rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych podpułkownik Marek Pawlak.