Po wypadku samochodowym z udziałem Beaty Szydło w Oświęcimiu jedno z nagrań z monitoringu mogło zostać sfabrykowane. Jak ustaliła Wirtualna Polska, zawiadomienie w tej sprawie trafiło w ostatnich dniach do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu, w którym toczy się proces kierowcy Seicento Sebastiana K.
- Chodzi o nagranie z monitoringu z miejsca oddalonego ok. 80-90 metrów od miejsca wypadku. Z nagrania wynikało, że kolumna rządowych pojazdów poruszała się tuż przed wypadkiem z prędkością ok. 50-60 km/h. Co innego okazuje się po wnikliwej analizie monitoringu, a dokładniej analizie ruchomego obrazu – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.
Ktoś celowo ingerował w nagranie?
- Po analizie obrazu okazuje się, że samochody rządowe początkowo poruszają się, by przez kilka ujęć stać w miejscu. Po chwili znowu jednak ruszają. Taka sytuacja powtarza się kilka razy, podczas gdy wszystkie pozostałe obrazy w tym czasie są w ruchu.