Sierżant Paulina Sobień — zakopiańska policjantka, na której od zeszłego roku ciążył wyrok za "zakłócenie miru domowego" jednego z podhalańskich prokuratorów, została uniewinniona przez sąd apelacyjny. — Poprzedni wyrok był irracjonalny — uzasadniał swoją decyzję sędzia Arkadiusz Penar, który przewodniczył sprawie policjantki odbywającej się przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu. — Policjant, wiedząc, że osoba dorosła, która opiekuje się dzieckiem, spożywała alkohol, ma nie tylko prawo, ale i obowiązek sprawdzić, jak dużo tego alkoholu wypiła taka osoba — dodawał.
Wraz z sierż. szt. Sobień na ławie oskarżonych w procesie apelacyjnym zasiadł jej młodszy stażem partner z zespołu patrolowego Adrian Skwarek. On również został uniewinniony od stawianych mu zarzutów.
— Bardzo się z wyroku cieszę, taki sam werdykt powinien zapaść już przed Sądem Rejonowym w Zakopanem, który jako pierwszy rozpatrywał tę sprawę — mówiła po wyjściu z sali sądowej zakopiańska policjantka. — Podczas tej interwencji, która stała się później źródłem naszych kłopotów, nie złamaliśmy prawa. Ba. Wprost przeciwnie. Postępowaliśmy właśnie tak, jak nam nakazywało zarówno ono, jak i przyjęte w policji procedury. W naszej pracy to działa w systemie zero-jedynkowym. Widzimy dorosłego, który może być pod wpływem alkoholu, który ma pod opieką dziecko. Interweniujemy, bo mamy taki obowiązek, by chronić to dziecko, nawet jeśli nic mu nie grozi. Ja nie jestem od oceniania tego. Od tej oceny jest sąd czy nawet moi przełożeni, który po zakończeniu mojej interwencji kierują notatkę do Sądu rodzinnego lub tego nie robią — dodaje.