Coraz głośniej jest o problemie ochotników, którzy odbyli dobrowolną zasadniczą służbę wojskowej na uczelni wojskowej i chcieliby zmienić szkolę na inną, ale na przeszkodzie stanęły przepisy uchwalone jeszcze za czasów Mariusza Błaszczaka. Obecnie w mediach społecznościowych były szef MON oburza się na nieudolne kierownictwo resortu ON.
Sygnały o tym, że w tej sprawie źle się dzieje pisał w lipcu na naszym portalu Artur Kolski w artykule pt. Lepiej być „wiecznym studentem” niż młodym oficerem, czyli zmiany w wojskowym szkolnictwie. Wtedy zwracaliśmy uwagę na bałagan rekrutacyjny. Pomysłodawcy zmian wprowadzili bowiem pojęcie limitu trwania dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej (DZSW) podczas kształcenia, który nie może być w sumie dłuższy niż 12 miesięcy. Tym sposobem wszystkie osoby, które wcześniej zaliczyły w jakimś zakresie szkolenie, w tym również w dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej nie mogliby zostać żołnierzami zawodowymi na drugim roku, bo niestety sumowanie szkolenia spowoduje przekroczenie limitu 12 miesięcy.
Z jednej uczelni wojskowej do drugiej
Informując o tym nie podaliśmy konkretnych przykładów. Teraz możemy się m.in. przytoczyć historię Kuby M., który w 2023 roku został przyjęty do Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, gdzie rozpoczął pierwszy rok kształcenia w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Od niemal samego początku nauki, wiedział że Marynarka Wojenna, mimo swojej renomy to dla niego za mało. Zdecydował się wtedy o zmianie uczelni na Lotniczą Akademię Wojskową. Miał dobre wyniki w nauce i był przekonany, że pomimo licznej konkurencji dostanie się do tej uczelni.