Wielu przestępców w Ukrainie woli okopy od więzienia. Armia chce ich zwerbować. Czym różni się mobilizacja więźniów w Ukrainie od tej w Rosji?
Od rozpoczęcia mobilizacji więźniów w Ukrainie w połowie maja około 3 tys. spośród 27 tys. więźniów przebywających w zakładach karnych zostało zwolnionych „przedterminowo, aby wziąć bezpośredni udział w obronie kraju”, jak to się oficjalnie określa. Jednak mężczyźni nie mogą mówić, że są „wolni”. Pod eskortą Gwardii Narodowej trafiają najpierw do biura poborowego w celu podpisania kontraktu z siłami zbrojnymi. Stamtąd zabierani są do wojskowego centrum szkoleniowego, gdzie mają stać się żołnierzami.
Wielu z nich chciało iść na front od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę i zwracało się do administracji więziennej, odpowiednich władz, członków parlamentu i obrońców praw człowieka. Jednak służba w siłach zbrojnych była zabroniona dla osób skazanych na karę pozbawienia wolności lub karę w zawieszeniu. W pierwszych miesiącach po rozpoczęciu wojny kilkuset mężczyzn zdołano jeszcze przenieść z więzienia do koszar, ponieważ ich sprawy czekały na rozpatrzenie przez sądy. Potem jednak mobilizacja więźniów ustała.