Choć sama reaktywacja prac wokół formuły Steinmeiera jeszcze nie przesądza o „pokoju na rosyjskich warunkach”, fakt ten wywołuje ogromne emocje nad Dnieprem. Procesy te stwarzają zaledwie teoretyczne szanse na sukces Ukrainy i kreują więcej poważnych zagrożeń niż korzyści dla Kijowa. Wołodymyr Zełenski jeszcze nie przekroczył „czerwonych linii”, ale z każdym tygodniem negocjacji ryzykować będzie coraz bardziej.
Nowe otwarcie
Nowy wątek wokół sytuacji na Donbasie otworzył sam Kijów, zgłaszając w połowie sierpnia pomysł przeprowadzenia spotkania na najwyższym szczeblu w ramach czwórki normandzkiej. W wyniku konsultacji doradców prezydentów odbywających się w Berlinie wstępnie zaakceptowano tekst formuły Steinmeiera.
Jednak 18 września podczas spotkania tzw. grupy kontaktowej w Mińsku przedstawiciel Ukrainy Leonid Kuczma odmówił podpisania tekstu formuły. Złożył na niej podpis 1 października, ale w zmodyfikowanej formie – listu podpisanego przez każdą ze stron osobno. W ten sposób Kijów uniknął składania podpisu na tym samym dokumencie, co przedstawiciele innych krajów oraz tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych (DRL i ŁRL).