"Gwałt w wojsku? Nie odnotowaliśmy." Takie informacje otrzymaliśmy od ppłk Beaty Targońskiej, przewodniczącej Rady ds. Kobiet przy MON. Jedna z jej poprzedniczek przyznaje jednak w rozmowie z WP, że sytuacja kobiet w polskiej armii jest bardzo trudna. Mówi o molestowaniu, poniżaniu, zastraszaniu, a nawet przypadkach pobicia.
O kobiecie, która została zgwałcona na poligonie, głośno zrobiło się w niedzielę. Wszystko wydarzyło się podczas ćwiczeń wojskowych w maju 2015 roku. Kobieta zgłaszała sprawę najpierw swojemu przełożonemu, a później - w obliczu braku reakcji - opisała sprawę w oficjalnym meldunku skierowanym do dowódcy zgrupowania i dowódcy kompanii. Od nich również miała nie dostać wsparcia. Mimo że dowódca kompanii otrzymał od sprawcy informację o tym, że "faktycznie doszło do gwałtu". Ofiara skierowała sprawę do wojskowej prokuratury, która umorzyła śledztwo.
Za ogólny stan dyscypliny, w tym szczególnie za przewinienia o zabarwieniu dyskryminacyjnym lub na tle seksualnym, odpowiada przełożony każdego szczebla w Wojsku Polskim. To na nim spoczywa obowiązek stałego monitoringu i zdecydowanej reakcji na takie zjawiska. W przypadku ich zaistnienia, w sprawę angażowane są instytucje resortu: Żandarmeria Wojskowa, Koordynator ds. Równego Traktowania, Przewodnicząca Rady ds. Kobiet, komórki odpowiedzialne za dyscyplinę.