Po przeszło 2,5 latach obowiązywania ustawy z 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny, jak „szydło z worka”, wychodzą nowe ukryte problemy rzutujące na funkcjonowanie urzędu Ministra Obrony Narodowe, w tym m.in. pozbawiły żołnierzy prawa do sądu. W nowej ustawie powstały nowe procedury wyłączające wszelkie postępowania z przepisów ustawy z 14 czerwca 1960 r. - Kodeks postępowania administracyjnego.
- Żołnierz może być odesłany do cywila na zwolnieniu lekarskim czy nawet w szpitalu na „łożu śmierci”,
- Opinią służbową, decydującą o karierze wojskowej można swobodnie manewrować bez możliwości odwołania,
- Kontrowersyjne obligatoryjne oraz nowe fakultatywne przesłanki zwolnienia żołnierza,
- Nowa możliwość ustawowa to zawieszenie żołnierza w obowiązkach przez dowódcę, czyli następna furtka do zwolnienia.
W MON o tych regulacjach - jak podejrzewam - doskonale wiedzą, ale dla zwykłego żołnierza zawodowego problem może być odkrywczy i niezrozumiały. Po zmianach wojskowy nie zaskarży do sądu swojej opinii, co ma ogromne znaczenie dla jego kariery zawodowej, a ponadto będzie można go zwolnić ze służby na zwolnieniu lekarskim czy nawet w szpitalu na „łożu śmierci”, a jeśli nie podda się zleconym badaniom też podlega zwolnieniu. Czy takie są teraz potrzeby sił zbrojnych? Twórcy nowego wygodnego prawa zapomnieli, że to czas pokoju a nie tryb wojenny.
Tego jeszcze chyba nie było w polskim prawie, aby pozbawić obywatela do sprawiedliwego sądu. Środowisko wojskowe w dalszym ciągu żyje w błogiej nieświadomości zmian w polskim prawie, napisanych przez polityków zjednoczonej prawicy w przeddzień wojny na Ukrainie. Stworzono prawo, ale bez prawa do sądu. Rodzi się tu pytanie, jak taki bubel przeszedł przez całą procedurę legislacji? Niestety nowa ustawa dla żołnierzy była szyta politycznie ukrytymi nićmi. O szokującym fakcie, że wojsko nie jest autorem oraz nie brało udziału w pracach nad ustawą z 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny dowiadujemy się z książki Edyty Żemły „Armia w ruinie”.
„Ustawa Błaszczaka” miała być politycznym popisem i prezentem dla Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, przez Mariusza Błaszczaka, byłego już ministra obrony narodowej. Od samego początku ustawę przygotowywał nieznany zespół wydzielony politycznie przez ministra obrony.
Sztandarowym hasłem lansowanych wtedy zmian było zwiększenie wydatków na polską armię i nowe możliwości jej finansowania, a także wprowadzenie nowych form służby wojskowej, z dobrowolną zasadniczą służbą wojskową oraz aktywną i pasywną rezerwą. Za to pozbawiono samorządy przepisów o obronie cywilnej, co dało o sobie znać podczas ostatniej powodzi.