— Największym skandalem dla naszych przełożonych byłoby, gdyby do Warszawy dotarło, że nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć lotów. A niedługo nie będziemy — mówi żołnierz-strażak z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Stacjonują tam myśliwce F-16. Baza jest częścią struktur NATO. Wojskowi strażacy z Łasku, bez których z lotniska nie wystartuje żadna wojskowa maszyna, mówią Onetowi o dramatycznej sytuacji kadrowej, tysiącach nadgodzin, kolesiostwie i nepotyzmie.
Pilot F-16 podchodzi do lądowania. Maszyna trze o pas na zablokowanym kole. Spod myśliwca bucha jasny, prawie biały płomień. Za chwilę może dojść do tragedii.
Do akcji błyskawicznie wkracza wojskowa straż pożarna. — Naszym zadaniem było ugaszenie pożaru z zachowaniem procedur. W tej sytuacji nie uderza się strumieniem wody bezpośrednio w obiekt, ponieważ mogłoby to uszkodzić maszynę. Rozproszony strumień trzeba skierować tak, by maksymalnie wychłodzić obiekt — opowiada wojskowy strażak. Dzięki profesjonalizmowi strażaków maszyna i pilot z tarapatów wyszli bez szwanku.
To tego zdarzenia doszło w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku, niedaleko Łodzi. Stacjonują tam polskie myśliwce F-16. Baza jest częścią struktur NATO.