Samolot i silniki były nie najnowsze, obsługiwane bez producenta, miały prawo się zepsuć. Pilot powinien to jednak przeżyć. Pomimo tego zginął, bo zawiódł uznawany za właściwie niezawodny fotel katapultowy. Spartaczono dorobienie części zamiennej.
Do katastrofy doszło w nocy z 5 na 6 lipca 2018 roku. Była to druga z serii trzech, które wydarzyły się na przestrzeni półtora roku. Tylko w tej lipcowej zginął jednak pilot, 33-letni kapitan Krzysztof Sobański. Wojsko nigdy szerzej nie poinformowało o przyczynach katastrofy. Prawda wyszła na jaw najpierw nieoficjalnie, później przy okazji wypowiedzi prokuratury. Teraz możemy napisać więcej na podstawie oficjalnego raportu z badania wypadku, który wywalczyliśmy od wojska po pięciu latach.
Wszystko miało być dobrze
Do katastrofy doszło 6 lipca 2018 roku, dokładnie o godzinie 1:57 czasu lokalnego, w okolicy miejscowości Sokówko, niedaleko Pasłęka (który najczęściej jest podawany jako miejsce zdarzenia). Rozbił się samolot MiG-29 o numerze bocznym 4103 z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Maszyna została wyprodukowana w 1988 roku, pierwotnie latała w barwach lotnictwa Niemiec, po czym została w 2002 przekazana Polsce i poddana remontowi oraz ograniczonej modernizacji.