82 lata temu, 25 lutego 1942 r., powołano w Szkocji 1. Dywizję Pancerną. Ta największa polska jednostka pancerna pod dowództwem gen. Stanisława Maczka przeszła szlak bojowy przez Francję, Belgię, Holandię i Niemcy. Jej zasługi do dziś pamiętają mieszkańcy wyzwolonych miast.
Stanisław Maczek, przyszły dowódca najsłynniejszej polskiej jednostki pancernej, już przed I wojną światową zdobywał pierwsze doświadczenia wojskowe. Służył w Związku Strzeleckim. Służbę w Legionach Polskich uniemożliwiło mu powołanie do armii austriackiej. Już w listopadzie 1918 r. wstąpił do odrodzonego Wojska Polskiego. W czasie wojny polsko-ukraińskiej po raz pierwszy dowodził oddziałem, którego taktyka opierała się na szybkości działań. W czasie najazdu bolszewickiego walczył w obronie Lwowa.
W drugiej połowie lat trzydziestych był jednym z oficerów, którym powierzono tworzenie polskich wojsk pancernych. Ich trzonem miała być 10. Brygada Kawalerii. „Oto jednostka defensywna o szybkości straży pożarnej, tyle, by na czas zlokalizować pożar, to tu, to tam. Brygada w koncepcji była raczej próbą defensywnej odpowiedzi na grozę jednostek szybkich – dywizji pancernych nieprzyjaciela” – wspominał gen. Maczek. Kontynuując najlepsze tradycje polskiej jazdy, była to jednostka uzbrojona w najnowocześniejsze czołgi, którymi dysponowało WP – wozami 7TP, Vickers E i licznymi tankietkami. W pierwszych dniach września 1939 r. wspomnianym potężnym siłom pancernym III Rzeszy 10. Brygada Kawalerii mogła przeciwstawić zaledwie kilkadziesiąt równorzędnych pojazdów pancernych. Sprzyjały jej jednak trudne warunki terenowe Małopolski i udawanie, jak pisał gen. Maczek, „wielkiej jednostki pancernej i mylenie przeciwnika co do naszych sił i zamiarów”. W ciężkich walkach liczebność Brygady spadła w ciągu dwóch tygodni o połowę. Mimo to żołnierze gen. Maczka potrafili podejmować działania ofensywne, jeśli naprzeciw stały lżej uzbrojone siły niemieckie.