70 lat temu, 5 marca 1953 r., ppor. Franciszek Jarecki uciekł myśliwcem MiG-15bis na duńską wyspę Bornholm. Była to pierwsza w historii ucieczka pilota odrzutowego myśliwca z komunistycznego kraju na Zachód. „Dla Amerykanów maszyna była bezcenną zdobyczą” – mówi PAP historyk lotnictwa dr hab. Andrzej Olejko.
Komunistyczny system narzucony Polsce w 1945 r. przez ZSRS oznaczał izolację ponad 23 mln Polaków i ograniczenie swobody podróżowania. Paszporty wydawano tylko nielicznym uprzywilejowanym grupom - twórcom, sportowcom czy ludziom z elit władzy. Sześć lat po zakończeniu wojny do krajów kapitalistycznych legalnie wyjechało z Polski zaledwie dwa tysiące osób. Służba Bezpieczeństwa nadzorowała wyjeżdżających i ich rodziny.
Ci, którzy chcieli opuścić kraj, musieli przedzierać się przez tzw. zieloną granicę. Układ granic lądowych z komunistyczną Czechosłowacją i sowiecką strefą okupacyjną w Niemczech utrudniał przedostanie się do zachodnich stref okupacyjnych Niemiec (od 1949 - RFN) i do Austrii. Ucieczki były ryzykowne. Granic strzegło ok. 30 tys. żołnierzy WOP. Na początku lat pięćdziesiątych Czechosłowacja zbudowała na granicy w pasie granicznym z Austrią trzy rzędy zasieków z drutu kolczastego, w tym środkowy rząd pod wysokim napięciem, oraz położyła tysiące min przeciwpiechotnych. Dla wielu osób ucieczka kończyła się śmiercią. Ci, których schwytano, otrzymywali wyroki więzienia, a przypadku mundurowych uciekinierów - nierzadko orzekano nawet karę śmierci.