Pierwszy nabór wniosków do unijnego programu ASAP (zwiększenia produkcji amunicji) przyniósł kontrakt tylko jednej polskiej firmie i to relatywnie niewielki. Politycy PiS oczywiście zaczęli oskarżać o ten rezultat obecnie rządzących, ale rozliczać powinni się sami.
ASAP, czyli fundusz przeznaczony na pilne zamówienia amunicyjne, powołany został w ubiegłym roku, głównie z myślą o wsparciu dostaw dla Ukrainy, ale również jako pierwszy krok ku powiększaniu i wzmacnianiu „bazy przemysłu obronnego” Unii Europejskiej. Wojna w Ukrainie nie skończyła się szybko, a gdy wszyscy zdali sobie sprawę, że może potrwać długo – a jednocześnie zapasy amunicji zaczęły topnieć w oczach – Bruksela zdecydowała się działać i to jak na unijne warunki szybko i zdecydowanie (stąd akronim, od frazy „as soon as possible” - „tak szybko jak się da”).
Szokująco mało. Gdzie szukać winnych?