Niemiecki dziennik "Bild" ustalił nazwiska dwóch polityków z Niemiec, którzy rzekomo mieli przyjmować pieniądze od Kremla w zamian za publiczne wypowiadanie się przeciw Ukrainie (obaj nie przyznają się do tego). To pokłosie afery obejmującej sześć krajów UE, którą odkrył czeski kontrwywiad. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego również dokonała w tej sprawie
Czesi ujawnili, jak rosyjscy szpiedzy próbowali ingerować w wybory do europarlamentu. W zamian za finansowanie kampanii europejscy politycy mieli podkreślać, że kraje UE nie powinny dostarczać broni do Ukrainy, ponieważ jedynie wstrzymanie dostaw doprowadzi do zakończenia wojny. Siatką miał kierować Wiktor Medwedczuk — ukraiński biznesmen oskarżony o zdradę na rzecz Rosji.
Macki Putina w UE. Wszystko, co musisz wiedzieć o aferze w Czechach
Pieniądze mieli otrzymywać politycy w co najmniej sześciu krajach UE, w tym w Polsce. "Bildowi" udało się potwierdzić, że są konkretne dowody na to, że rosyjskie pieniądze płynęły również do co najmniej dwóch niemieckich polityków. Obydwaj są parlamentarzystami skrajnie prawicowego ugrupowania Alternatywa dla Niemiec (AfD, Alternative fuer Deutschland). Niemieckie służby badają również rosyjskie tropy prowadzące do innych polityków tej partii.