30 lat temu rozpoczęło się ludobójstwo w Rwandzie, w którym zginęło 800 tys. ludzi, głównie z plemienia Tutsi. W niedzielę w Kigali odbędą się uroczystości upamiętniające ofiary masakr do których doszło w 1994 r.
Walki etniczne rozpoczęły się wkrótce po uzyskaniu przez Rwandę niepodległości w 1962 roku. Władzę przejęli stanowiący większość Hutu, lud trudniący się rolnictwem, a pasterze Tutsi zaczęli masowo emigrować, głównie do Burundi i Ugandy. Lud ten, będący mniejszością etniczną, od wieków rządził krajem. W 1990 r. wybuchła wojna domowa, której początek dał atak partyzantów z emigracyjnego ugrupowania Tutsi w Ugandzie.
Sytuacja zaostrzyła się, kiedy 6 kwietnia 1994 r. zestrzelony został samolot z prezydentem kraju Juvenalem Habyarimaną. O jego śmierć Hutu oskarżyli Tutsi. Bojówki Hutu do lipca wymordowały od 800 tys. do miliona Tutsi - jedną dziesiątą ludności. Stacjonujące wtedy w Rwandzie wojska ONZ z misji UNAMIR były bezsilne, gdyż ich mandat nie pozwalał na akcje zbrojne. 21 kwietnia Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła decyzję o wycofaniu większości sił UNAMIR. Wydając rezolucję potępiającą zbrodnie, nie określiła ich jako ludobójstwo. 23 czerwca, za zgodą ONZ, do Rwandy wkroczyły wojska francuskie. W sierpniu Tutsi przejęli władzę. Według obserwatorów ONZ wojska rządowe dokonały w drugiej połowie roku masowych mordów na Hutu w obozach dla uchodźców.