Sytuacja na dziecięcych oddziałach zakaźnych dawno nie była tak trudna. Lekarze i ich mali pacjenci walczą aktualnie z czterema dominującymi wirusami, w tym z koronawirusem, atakującym najmłodsze dzieci. Brakuje miejsc. O to, jak wygląda ta walka i co ją zapoczątkowało, zapytaliśmy ekspertkę dr Lidię Stopyrę, pediatrę, specjalistę chorób zakaźnych, kierującą oddziałem chorób infekcyjnych Szpitala Specjalistycznego im Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Aleksandra Bujas, Medonet.pl: Podobno na oddziałach zakaźnych brakuje już miejsc dla najmłodszych pacjentów?
Dr Lidia Stopyra: Mamy teraz czterdzieścioro czworo dzieci na 30-łóżkowym oddziale. W tej chwili nigdzie w Krakowie na oddziałach pediatrycznych nie ma miejsc.
Skąd takie obłożenie?
Kilka tygodni temu zaczęło się od wzrostu zachorowań na COVID-19. Z powodu tej choroby i jej powikłań hospitalizujemy przede wszystkim najmłodsze dzieci, kilkutygodniowe. Później doszło do tego jeszcze zakażenie — RSV, przebiegające w postaci zapalenia oskrzelików, zapalenia płuc, które wiąże się z dusznością.