Jednym z symboli rządu PiS w ostatnich dwóch latach były ogromne i niezwykle kosztowne programy zbrojeniowe. Wśród nich: plany zakupu 500 wyrzutni rakietowych HIMARS czy 100 śmigłowców Apache. Do tego czołgi i armatohaubice oraz samoloty z Korei. Nowy rząd będzie miał twardy orzech do zgryzienia - skądś trzeba wziąć na to pieniądze.
Kryzys migracyjny na granicy z Białorusią i wojna w Ukrainie wymogły na rządzie PiS wprowadzenie zmian w armii. Szczególnie inwazja rosyjska na Ukrainę i przekazanie części naszego uzbrojenia sąsiadom wymogło zmiany i szybszą modernizację techniczną wojska. Zaczęły się więc ogromne zakupy.
Minister Mariusz Błaszczak chętnie informował o kolejnych podpisywanych umowach i kontraktach. Plany były - i są nadal - bardzo ambitne. Do sił zbrojnych mają trafić liczone w setkach wyrzutnie rakietowe HIMARS i koreańskie K239 Chunmoo, nowe czołgi (Abrams i koreańskie K2), nowe samoloty, armatohaubice i wiele innego sprzętu.