Najważniejsi polscy politycy z prezydentem i premierem na czele od lat są przewożeni przez pilotów śmigłowców, którzy nie mogą ćwiczyć awaryjnych sytuacji na symulatorach dostosowanych do ich maszyn. – Jeśli podczas lotu z VIP-em zdarzą się trudne warunki pogodowe lub pożar silnika, nie będzie wesoło – mówią piloci. O problemie wiedzą kluczowi politycy i dowódcy za rządów PiS. Wie o nim także obecne szefostwo resortu obrony.
Kontakt do autorów: marcin.wyrwal@redakcjaonet.pl; edyta.zemla@redakcjaonet.pl
Wnętrze symulatora kokpitu rządowego śmigłowca W-3WA VIP Sokół wypełniają zegary, przełączniki, elektroniczne ekrany. To właśnie tutaj piloci ćwiczą najbardziej kryzysowe sytuacje, do których może dojść podczas lotu, aby w realnych warunkach zapewnić maksymalne bezpieczeństwo najważniejszym osobom w państwie, z prezydentem i premierem włącznie.
Kokpit tego symulatora wygląda podobnie do kokpitu prawdziwego śmigłowca. W tym konkretnym przypadku "podobnie" robi wielką różnicę – tak wielką, jak różnica pomiędzy zapewnieniem bezpieczeństwa polskim VIP-om a narażaniem ich na śmiertelne niebezpieczeństwo.