1 pułk strzelców podhalańskich przejął większość żołnierzy, jak i tradycje stacjonującego od dziesięcioleci w Nowym Sączu 20. c. k. pułku piechoty armii austriackiej. Pod koniec pierwszej wojny światowej 20. pułk (tzw. zweizigerzy), w którym służyło wielu mieszkańców Sądecczyzny, znalazł się na froncie włoskim nad rzeką Piavą...
...w rejonie Udine, niemal dokładnie na szlaku generała Henryka Dąbrowskiego. Powracający pułk usiłowali zatrzymać i rozbroić Austriacy i Czesi. Po blisko miesięcznej podróży żołnierze powrócili do Nowego Sącza. 18 listopada 1918 r. witały ich uroczyście władze powiatowe i miejskie oraz ludność.
Pilną sprawą było nadanie mundurowi austriackiemu polskiego charakteru. Na nowe, polskie umundurowanie trzeba było jeszcze poczekać. Spolszczenie austriackiego munduru polegało na przypięciu do czapki polskiego orła, a przynajmniej białoczerwonej kokardki. Bardzo piękny fragment na ten temat pozostawił w swoim pamiętniku późniejszy generał Józef Giza, który jako dowódca kompanii stwierdził w rozkazie dziennym, że żołnierze nie noszą na czapkach przepisowych orzełków i jeżeli komuś nie starcza żołdu na zakup orzełka, to niech się zgłosi do niego po pieniądze, to je dostanie.
W grudniu 1918 r. na rozkaz płk. Andrzeja Galicy żołnierze z Nowego Sącza zajęli Spisz, Orawę i Śląsk Cieszyński, tereny przed rozbiorami należące do Rzeczpospolitej. Garnizon nowosądecki był atrakcyjny, chociaż mały, ale pułk, który nosił numer 1, kusił.