Polska to kraina zmarnowanym mlekiem i miodem płynąca. W całym łańcuchu produkcji, od rolnika do naszej lodówki, tracimy ponad 9 mln ton żywości. Każdego roku i od lat
Stoliczku, nakryj się” – tym zaklęciem prawie 1,6 mln ubogich Polaków, żyjących za poniżej 600 zł miesięcznie na osobę, chciałoby zaczarować rzeczywistość. Ale to nie wystarczy. Samotne matki, osoby starsze, bezrobotni i wykluczeni – to do nich trafiają produkty wycofane ze sklepowych półek i magazynów. Darczyńców jest wielu. Producenci, którzy nie sprzedadzą partii jogurtów, bo na wieczkach źle nabił się kod kreskowy. Rolnicy, którzy z powodu rosyjskiego embarga na polską żywność mieli nadwyżki jabłek. Hurtownicy, od których sklep nie weźmie towarów w pomiętych opakowaniach. Wreszcie – markety i indywidualni klienci, którzy dorzucają się do wspólnego kosza najczęściej przy okazji przedświątecznych zbiórek.