Od wczoraj trwa kolejna wojna na Bliskim Wschodzie, której nikt oprócz Turcji tak naprawdę nie chce. Trudno inaczej niż zdradą nazwać to, co niespodziewanie zrobił prezydent USA Donald Trump, podejmując świadomie decyzję o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii.
Do tej pory USA wspierały Kurdów, którzy byli najbardziej zasłużonym sojusznikiem walczącym z Państwem Islamskim. Decyzja Trumpa została nazwana przez Kurdów "wbiciem noża w plecy" i jest nią rzeczywiście. Wywołała ona zresztą szeroką falę krytyki w Stanach Zjednoczonych, również ze strony prominentnych republikańskich kongresmenów. Do zaprzestania ataku Ankarę wezwała Unia Europejska, a Francja, Wielka Brytania i Niemcy chcą pilnego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ, której Polska - co warto przypomnieć - jest obecnie niestałym członkiem. Na próżno jednak szukać, jak do tej pory komentarza ze strony polskich władz. Siedzimy cicho i milczymy, dopinając najważniejsze na przestrzeni ostatnich lat interesy z Amerykanami oraz ciesząc się zniesieniem wiz do Stanów.