Ona - urodzona w Kazachstanie córka radzieckiego żołnierza. On - Polak wychowany w pogardzie dla Sowietów. Wspólnie zbadali temat obecności wojsk radzieckich w Polsce. Rozmowa z małżeństwem reporterów, Julią Wizowską i Grzegorzem Szymanikiem.
Wyzwolenie. Czy to słowo często pojawia się w narracji byłych żołnierzy radzieckich, którzy stacjonowali w Polsce?
Grzegorz: Oczywiście. Wyzwolenie - mówią oni. Okupacja - mówią Polacy. A przecież te dwa słowa trudno w ogóle obok siebie postawić.
Julia: Pracując nad książką, dotarliśmy do Simy Rajewskiej, dziś 94-latki, radzieckiej artystki, a zarazem snajperki. Sima tuż po wojnie - na prośbę samego Konstantego Rokossowskiego - trafiła do Legnicy, aby pracować w tutejszym teatrze, gdzie grało się Szekspira, Moliera i mnóstwo radzieckiej propagandy (w legnickim kwadracie radzieccy żołnierze mieli wszystko: swój teatr, kino, gazetę, radio, szkoły i sklepy). Czasem, gdy teatr wyjeżdżał do jakiegoś PGR-u, artyści byli obrzucani wyzwiskami i nie tylko. Ktoś do nich strzelał. Sima nie rozumiała, dlaczego. Przecież wyzwoliliśmy was, a wy nas nienawidzicie? Za co?