"Francja wyeliminowana z nowego sojuszu", "Paryż chciałby grać na za dużym dla niego boisku" – na falach radia i telewizji eksperci i komentatorzy debatują o zerwaniu przez Australię wielomiliardowego "kontraktu stulecia" na budowę 12 okrętów podwodnych.
Canberra niespodziewanie, jak twierdzi Paryż, zdecydowała się na amerykańskie okręty podwodne o napędzie jądrowym. Australijczycy zaprzeczają, utrzymując, że Francuzi byli informowani. Jednak francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian w radiu France Info nazwał to "ciosem nożem w plecy".
Jean-Dominique Merchet, ekspert od spraw obronnych i publicysta m.in. dziennika "L’Opinion", uznał na tych samych falach, że "australijska niespodzianka, której można się było spodziewać", pokazuje, że "Francja zarówno w sferze dyplomatycznej, jak i militarnej, próbuje grać w za dużych dla niej butach. Trzeba przyznać, że choć chcielibyśmy odgrywać tam wielką rolę, mamy niewielką wagę w kwestiach Indo-Pacyfiku".