Zdarzało się, że z policjantami rozpracowywaliśmy sekty. Osobiście doprowadziłem do zatrzymania lidera sekty Himawanti. Planował zamach bombowy na Jasnej Górze podczas wizyty Jana Pawła II - wspomina w programie "Gry uliczne" były szef warszawskiego CBŚ, Leszek Sucholewski. Wraca też pamięcią do słynnej strzelaniny w Magdalence, w trakcie której zginęło dwóch antyterrorystów. Przekonuje, że do tej tragedii mogło nie dojść. - Tam miał być zatrzymany Igor Pikus z mafii mutantów. Policja miała na niego obciążające materiały, ale ratując się, pomówił funkcjonariuszy. I to oni zostali zatrzymani, a nie on! Gdyby stało się inaczej, naszych dwóch kolegów mogłoby żyć - mówi Sucholewski.
Gościem ostatniego odcinka I serii programu „Gry uliczne” jest Leszek Sucholewski. W rozmowie z Mateuszem Baczyńskim i Januszem Schwertnerem przypomina m.in. zatrzymanie lidera sekty Himawanti. - On dziś pisze w internecie, że jestem największym oprawcą w kraju. Lata temu to ja doprowadziłem do jego zatrzymania. Gdyby jego plan zorganizowania zamachu na Jasnej Górze się powiódł, to aż trudno sobie wyobrazić, jak to mogłoby się skończyć, do jakiej katastrofy by doszło… - wspomina.