— Z takim poziomem biurokracji dotyczącej planowania, realizacji i ewidencji szkolenia jak u nas w żadnej armii natowskiej się nie spotkałem. Taki rozrost biurokracji sprzyja budowaniu "stref komfortu", ponieważ ćwiczenie żołnierzy oceniane jest często wyłącznie poprzez dokumenty szkoleniowe. Zdarzyło mi się usłyszeć podczas jednej z odpraw, że najważniejszy jest termin rozpoczęcia szkolenia i konspekt. Naprawdę? Ja myślałem, że najważniejsze jest bezpieczeństwo żołnierzy i osiągnięcie celów szkoleniowych — mówi Onetowi płk Piotr Lewandowski. Wojskowy jest "głęboko zaniepokojony" plagą śmiertelnych wypadków w wojsku. Wskazuje, co trzeba w armii zmienić.
W ciągu miesiąca pięciu polskich żołnierzy uległo śmiertelnym wypadkom podczas ćwiczeń i szkoleń. — Tak naprawdę tych wypadków było sześć. Jest jeszcze śmierć żołnierza w wyniku zastrzelenia podczas odstrzału dzików na terenie jednostki wojskowej. Trwało wtedy szkolenie, ale prawidłowa organizacja powinna uniemożliwiać takie sytuacje — poprawia mnie ppłk rez. Piotr Lewandowski.
— Sześć przypadków to bardzo dużo — zauważam.
— Bardzo dużo. W ciągu ostatnich 35 lat nie przypominam sobie tak czarnej serii w polskim wojsku — przyznaje wojskowy.