Służby mundurowe, a nawet sędziowie i prokuratorzy, nie muszą być w systemie zaopatrzeniowym, czyli pozaskładkowym. Każda grupa – choćby i rolnik - może być w powszechnym systemie ubezpieczeń i nie musi to oznaczać utraty przywilejów. Dzięki temu wyeliminowano by wiele absurdów, a systemem można byłoby zarządzać w sposób świadomy i demokratyczny. Potrzeba tylko woli politycznej, której, niestety brak - mówi dr Tomasz Lasocki.
Grażyna J. Leśniak: Ile mamy systemów emerytalnych?
Tomasz Lasocki: Na takie pytanie obywatel odpowie sobie, że nie tak łatwo zliczyć. Przede wszystkim to „podlegający pod ZUS”, tzn. objęci powszechnym ubezpieczeniem emerytalnym. Poza tym niezliczone zastępy uprzywilejowanych: sędziowie, prokuratorzy, wojskowi, policjanci i inni przedstawiciele najróżniejszych formacji mundurowych od CBA do Straży Marszałkowskiej, a także rolnicy i ich domownicy oraz prezydent RP. Ponadto niektóre póki co żegnające się z przywilejami grupy: nauczyciele czy zatrudnieni w szczególnych warunkach lub wykonujący pracę o szczególnym charakterze. W ramach ubezpieczenia w ZUS są również szczególne zasady: dla górników, których świadczenia i możliwości przejścia na emeryturę są nieporównywalnie korzystniejsze niż dla reszty, dla duchownych, którym składki finansuje w całości lub niemal w całości społeczeństwo. Są też przeświadczeni o braku uprzywilejowania przedsiębiorcy, którzy płacą składki niższe niż wartość ich pracy, by w przyszłości otrzymywać emeryturę z publiczną dopłatą. Są też niezgodnie z Konstytucją wykluczeni przez system: pomocnicy rolników oraz pracujący na umowach o dzieło, pierwotni zbywcy majątkowych praw autorskich i wreszcie studenci na zleceniach. Opcji i możliwości jest tyle, że można powtórzyć za maestro Jerzym Kryszakiem z Opola ’98: „to jest po prostu dom wariantów”.