Pierwszeństwo ma prawo Unii. To stała linia orzecznicza od 1963 roku. Ten prymat został wyraźnie uznany przez Polskę w traktacie lizbońskim - mówi prof. Armin von Bogdandy*.
DW: Panie Profesorze, od kilku lat trwa kontrowersyjna reforma polskiego sądownictwa. Jak odbija się ona na Polsce i reszcie UE?
Armin von Bogdandy*: To jest niebezpieczne dla Polski, bo chodzi o liberalną demokrację. Liberalna demokracja oznacza, że istnieją mechanizmy kontroli i równowagi. Jeśli nie ma już żadnej niezależnej ochrony prawnej przed rządem, wtedy zachwiana zostaje zasada checks and balances (kontroli i równowagi). Jest takie piękne stwierdzenie słynnego angielskiego sędziego, Lorda Neubergera: "Jeśli nie ma już żadnej ochrony prawnej przed rządem, to żyjemy w dyktaturze". Polska nie jest jeszcze na tym etapie, ale ten rozwój ma kluczowe znaczenie dla Polski i Europy. Jeżeli mamy do czynienia z państwami członkowskimi, które nie są już liberalnymi demokracjami, to przeczy to temu, co rozumieliśmy dotąd pod pojęciem naszej wspólnoty. Współpraca w Europie opiera się przecież na tym, że wszystkie państwa członkowskie są liberalnymi demokracjami. Tylko wtedy można egzekwować wyroki z innych państw i wymieniać poufne informacje.
W Polsce członkowie rządu twierdzą, że kwestie wewnętrznej organizacji sądownictwa należą do kompetencji krajowych i że Polska nie jest związana prawem europejskim. Który system prawny ma pierwszeństwo?
- Takie twierdzenia są po prostu błędne. Zgodnie z art. 2 Traktatu UE, obowiązują wartości europejskie. Wartości te wiążą państwa członkowskie we wszystkim, co robią i to dotyczy także reformy sądownictwa. Jedyne pytanie, jakie można tu zadać, dotyczy tego, czy TSUE ma kompetencje do wydawania wyroków w tej sprawie, czy też wartości te mogą być egzekwowane jedynie w trybie art. 7 Traktatu UE, czyli ostatecznie jedynie przez Radę Europejską. Ale moim zdaniem istnieje wiele dobrych argumentów przemawiających za tym, że TSUE posiada kompetencje do wydawania wyroków w tej sprawie. Które prawo ma pierwszeństwo? To również jest całkiem jasne. Pierwszeństwo ma prawo Unii. To stała linia orzecznicza od 1963 roku. I co może ważniejsze, ten prymat został wyraźnie uznany w traktacie lizbońskim, a Polska go podpisała.