Brak najważniejszych dokumentów o strategicznym znaczeniu to wierzchołek góry lodowej problemów, jakie zastaliśmy w Ministerstwie Obrony Narodowej — mówi w rozmowie z Onetem gen. Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, obecnie główny doradca wojskowy szefa MON, Władysława Kosinika-Kamysza, oraz szef zespołu dokonującego audytu w resorcie obrony.
Edyta Żemła, Onet: Kieruje pan zespołem, który od kilku tygodni prowadzi audyt w Ministerstwie Obrony. Co zastaliście w MON-ie po rządach PiS?
Gen. Mieczysław Gocul: Filozofia audytu jest bardzo prosta. Chodzi o diagnozę sytuacji, którą nowe kierownictwo MON z wicepremierem, ministrem obrony Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem zastało. Pan premier jest lekarzem i doskonale wie, że tylko rzetelna diagnoza, pozwoli zaaplikować właściwe leczenie w tych obszarach, które dziś leżą i jednocześnie podtrzymać dobrą kondycję w tych, które funkcjonowały poprawnie.
Nikt nie chce wylewać dziecka z kąpielą, ale w resorcie obrony po rządach poprzedników są obszary, które funkcjonowały naprawdę tragicznie. Począwszy od decyzji wydawanych niezgodnie — w naszej ocenie — z prawem.