Budowa elektrowni gazowo-parowej w Ostrołęce stanęła pod znakiem zapytania — podaje "Gazeta Wyborcza". Plac budowy świeci pustkami. Amerykańska firma wykonawcza chce wymusić podpisanie aneksu do umowy.
Jak przypomina Ireneusz Sudak w "Gazecie Wyborczej", Beata Szydło w 2015 r. zapowiedziała budowę elektrowni węglowej w Ostrołęce, mimo ostrzeżeń ekspertów, że nie ma to sensu w sytuacji, gdy konieczne jest ograniczanie spalania węgla. To nie przeszkodziło spółkom odpowiedzialnym za projekt brnąć w budowę, aż do wydania niemal 2 mld zł z budżetu państwa (kwota podana przez NIK to niemal 1,4 mld zł). Ostatecznie elektrownia nie powstała, wybudowane kominy wyburzono, a w miejscu niedoszłej elektrowni węglowej zapowiedziano budowę elektrowni gazowej.
Kierowany przez Daniela Obajtka PKN Orlen zlecił budowę amerykańskiej spółce GE Power. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", spółka chce jednak dodatkowe 400 mln zł za kontynuowanie budowy. Teraz prace w Ostrołęce stoją.