Jedna z mądrości życiowych mówi, że wszystko – oprócz koła – ma swój początek i ma swój koniec. Naturalna kolej rzeczy. Swój koniec w polskim lotnictwie miała kilka tygodni temu, czasami nazywana „Wielką Damą Polskiego Lotnictwa", konstrukcja, bez której nie sposób wyobrazić sobie polskie lotnictwo wojskowe po II wojnie światowej. Mowa o maszynie szkolno-treningowej TS-11 Iskra, na której wyszkoliły się tysiące pilotów wojskowych. Ostatni lot tego samolotu w barwach Polskich Sił Powietrznych odbył się 27 lipca 2022 r. nad lotniskiem w Dęblinie, gdzie od 1927 r. funkcjonuje polska „Szkoła Orląt". Datą, otwierającą powietrzną część historii Iskry był 5 lutego 1960 r., kiedy w swój pierwszy lot wzbił się pierwszy prototyp TS-11 oznaczony „02". Jak widać, pomiędzy tymi datami „zmieściły się" ponad 62 lata.
Dla zrozumienia, skąd i dlaczego wzięła się Iskra, koniecznych jest kilka zdań wprowadzenia. Po pierwsze – warto przypomnieć, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. odradzająca się Polska nie dysponowała nie tylko praktycznie żadnym przemysłem lotniczym, ale też w niewielkim stopniu mogła pochwalić się jakimkolwiek nowoczesnym przemysłem. W latach, kiedy kraje Zachodu przechodziły swoje rewolucje przemysłowe, zmieniające ich gospodarki i społeczeństwa, Polacy walczyli o odzyskanie niepodległości swojego państwa, a po jej odzyskaniu i umocnieniu – o sklejenie z terenów eksploatowanych przez trzech zaborców nowego organizmu państwowego, z podstawami systemu prawnego, edukacyjnego, gospodarczego itp.